Mucha 100 jest cudowna


12 lipca 2012

Nadszedł w końcu ten czas, gdy zasiadłam za sterami jednoosobowego szybowca o nazwie Mucha. Oznacza to, że nie było już lotu z instruktorem, podczas którego można na spokojnie poznać szybowiec, od razu leci się samodzielnie. To duży krok na przód w karierze ucznia pilota :)

Najpierw trzeba zdać egzamin ze znajomości instrukcji użytkowania danego szybowca w locie – i tu pierwsze zaskoczenie – prędkości, z jakimi lata ten szybowiec są bardzo niskie! Prędkość ekonomiczna 62km/h, a optymalna 70km/h. Doskonałość – tylko 24, to mniej niż poczciwy Bocian i Puchatek.

Potem przyszedł czas na laszowanie – otrzymałam kilka wskazówek praktycznych i zasiadłam za sterami, „hermetyzacja kabiny”, podczepienie linki i start. Moim towarzyszem w tym locie były tylko dwie butelki wypełnione piaskiem ;) Muszka oderwała się od ziemi dużo wcześniej niż samolot holujący i grzecznie lecieliśmy na wytrzymaniu czekając aż tamten nabierze prędkości. Lecimy, jest cudownie, stery są bardzo delikatne, nie trzeba z Muszką walczyć na holu, jak to ma czasem miejsce z Bocianem, bo jest leciutka i słucha mnie, bez zbędnych opóźnień wykonuje moje polecenia, praktycznie sama leci.

Sam lot po kręgu też jest przyjemny, co ciekawe -od pierwszego zakrętu kulka siedzi w środku. Kabina jest zbudowana trochę inaczej niż w Bocianie, siedzi się głębiej i trochę gorzej widać na boki, przyrządy też są głębiej ukryte w kabinie,co ułatwia obserwację horyzontu.

Podejście do lądowania i samo lądowanie również udane – delikatne przyziemienie – co prawda na nieskoszonej części lotniska (za bardzo wzięłam sobie do serca słowa instruktora, że fajnie się ląduje w wysokiej trawie, bo muska ona kadłub i łatwiej poprawnie wylądować), ale za to blisko znaków.

Drugi lot równie udany i przyjemny jak pierwszy, potem przerwa, a na koniec dnia trzeci lot laszujący i ciut za duża prędkość na podejściu do lądowania – co zaowocowało przelotem i lekkim zafalowaniem na wytrzymaniu.

A na koniec dnia …. tak, chłopaki z aeroklubu mieli radochę, bo mogli mnie bezkarnie klepnąć w tyłek ;)

 

 

 

Zobacz także:


Leave a Reply