Nie taki diabeł straszny jak go malują, czyli o laszowaniu Pirata za wyciągarką
12 czerwca 2013
Czasem zdarza się tak, że usłyszymy jakieś fragmenty informacji, niekoniecznie prawdziwych, i na ich podstawie wyciągamy wnioski, które tkwią w nas w postaci przekonań. Tak było w moim przypadku, a moje przekonania dotyczyły szybowca typu Pirat.
Słyszałam, że Pirat to trudny i „wredny” szybowiec, tylko dla zaawansowanych pilotów, że bardzo ciężko zamknąć hamulce (dwie młode dziewczyny zginęły, bo sobie z nimi nie poradziły), że dziewczyny to już w ogóle nie powinny nim latać i w moim aeroklubie pomijają ten szybowiec w swojej karierze lotniczej.
Toteż jakież było moje zdziwienie, gdy już w zeszłym roku instruktor z BB Aero zaproponował mi jego laszowanie. Jak to? Ja?
Od razu pojawiły się wymówki – przecież ja nie jestem odpowiednio zaawansowana w lataniu, przecież prawie w ogóle nie umiem latać, nie jestem wystarczająco silna i na pewno nie będę miała siły zamknąć tych przeklętych hamulców, a przecież to jednoster, więc nie polecę „z bezpiecznikiem” za plecami. itp.
I tak się przymierzałam do tego Pirata cały rok. ;)
W tym roku, po wznowieniu się na wyciągarce, znowu zaczęłam podchody do Pirata. Zapytałam instruktora, co sądzi o tym pomyśle. A on na to, że to dobry pomysł i na pewno będzie mi się nim dobrze latać.
Hmmm…., skoro tak powiedział, to oznacza, że wierzy że dam radę – w końcu wie jak latam i gdyby miał duże wątpliwości to nie dałby mi tego pięknego, błękitnego szybowca ;)))
Tak więc podjęłam decyzję – polecę Piratem. Nie będę słuchać wyjętych z kontekstu opowiadań i nakręcać w głowie filmu katastroficznego, tylko zaufam instruktorowi … i sobie.
I poleciałam. W pierwszym locie postanowiłam sprawdzić te hamulce, tak więc podeszłam do lądowania trochę wyżej niż normalnie, żeby w razie czego mieć zapas wysokości. Podczas zamykania pełnych hamulców przy prędkości ok. 90 km/h poczułam opór, ale nie jakiś straszny, bez problemu je zamknęłam. Przy okazji wyszedł mi przelot, ale nie przejęłam się tym specjalnie, w końcu ważne że wylądowałam na lotnisku ;)
Pierwszy lot był mega dziwny – szczególnie, że chwilę wcześniej leciałam ciężkim Bocianem – rzucało dużo bardziej i szybowiec bardziej reagował na wychylenia sterów – a przed pierwszym wyczepieniem oddałam drążek jak w Bocianie i … prawie zanurkowałam ;) Czuła bestia…
Drugi i trzeci lot był już dużo przyjemniejszy – wiedziałam czego się spodziewać – mogłam na spokojnie wsłuchać się w szybowiec i poczuć podmuchy termiczne, a nawet chwilkę pokrążyć nad wyciągarką.
Całkiem fajny ten szybowiec, czuje się w locie swobodnym lepszą doskonałość – szczególnie w porównaniu do Muszki 100, którą ostatnio latałam. I faktycznie bardzo dobrze się czuje wszystkie podmuchy – nawet wariometr nie jest potrzebny, aby wiedzieć że nosi.
Podsumowując, cieszę się, że się zdecydowałam. Czy to było bardziej ryzykowne niż lot samodzielny innym znanym mi szybowcem? Raczej nie, wiedziałam co się może zdarzyć i byłam na to przygotowana (tamte dziewczyny nie potrafiły zamknąć hamulców przy dużo większej prędkości, na holu).
Wnioski – w kwestiach, w których nie masz odpowiedniej wiedzy, aby podjąć decyzję, warto posłuchać swojego mentora.
A jeśli czasem czujesz wewnętrzny opór, daj sobie czas, czasem trzeba się oswoić z myślą i dojrzeć do niej, szczególnie gdy jest poza strefą komfortu. A jak wiadomo, tam właśnie zaczyna się magia ;)
Czy to prawda, że przy starcie za windą pirat wyrywa do góry nawet mimo oddanego drążka? A może start wygląda normalnie (tzn. drążek lekko poza neutrum, trymer w neutrum, itp.)? Słyszałem już tyle negatywnych opinii i zostałem skutecznie zniechęcony. Najbardziej boję się właśnie tego startu.
Startowałam na całkowicie oddanym drążku i start w moim odczuciu był bezpieczny, ale faktycznie widziałam Piraty za wyciągarką co wyrywają do góry – być może to zależy od siły wyciągarki lub obrotów. Pozdrawiam :)
Hej, wiesz może, czy istnieje możliwość wykonywania poszczególnych zadań w innej kolejności podczas szkolenia do licencji?
Pozdrawiam! :)
Łukasz, a jakie konkretnie zadania masz na myśli? Zwykle po podstawówce robi się celność, potem termikę, potem przeloty. Dodatkowy start i laszowanie szybowca można zrobić w dowolnej chwili, gdy jesteś w treningu :) Pozdrawiam!
Pamiętam mój pierwszy start piratem za windą, było to w 1994 roku… piękne czasy :))
Faktycznie tak jest, że czasem trzeba oddać drąga na maxa a piracik i tak zadziera nos do góry. Pamiętam nawet taką sytuację raz na holu, że pomimo oddania drążka i przesunięcia trymera na maxa musiałem się jeszcze przesunąć trochę do przodu bo pirat cały czas zadzierał nos do góry. O takim zachowaniu tego szybowca w pewnych warunkach jest z resztą wzmianka w książce „Polskie szybowce 1945-2011. Problemy rozwoju”. Myślę, że to też kwestia wyważenia (bardzo ważna w przypadku tego szybowca) i być może danego egzemplarza.
Pozdrawiam wszystkich laszujących się na piraty. Dla mnie była to pierwsza solówka po Bocianie, taka z resztą była dawniej praktyka, bo Juniorów było szkoda. Teraz czytam jaki to straszny błąd popełniają aerokluby, które dają piraty ludziom zaraz po podstawówce… No nie wiem, na pewno po Bocianie jest to pewien szok, bo w Boćku można czasem trochę przysnąć i nic się nie dzieje (podobno nawet sam z korka wychodzi), a z piratem już nie można sobie pozwolić na chwilę nieuwagi.
Nie mogę pojąć obaw co do Pirata.Prawda laszowałem Go całe wieki temu,ale doskonale pamiętam pierwsze termiki na Piraciku.Wczesniej Mucha 100,Std i nagle PIRAT.Dopiero wtedy zaczęło się latanie.Wreszcie przeskok nie był lotem do ziemi -jak na Muszce, wreszcie nikt nie patrzył na mnie z góry po przeskoku.To było TO!.
Pirat zadrze na oddanym, nawet z ciężkim pilotem, a już szczególnie z lekkim, więc trzeba naprawdę przestrzegać ustawienie oparcia. Szczególnie jest to niebezpieczne przy Piratach z samowyczepem i niedoważonej załodze. Przy okazji lotów na Piracie zobacz jak się zachowują hamulce przy 130 km/h, tylko uważaj, żeby Ci ich nie wyrwało z ręki przy otwieraniu, przy takich prędkościach jest problem z zamknięciem, szczególnie przy pilocie który jest mocno przesunięty do przodu, skok dźwigni otwierania jest dość duży do tyłu i ciężko potem je zamknąć z pełnego otwarcia, ja po prostu zwalniam do 100 – 110 km/h i siły na dźwigni znacznie maleją. Pirat ładnie lata, ale ma kompletnie niedopracowaną kinematykę układów sterowania (duże siły na lotkach, małe na sterze wysokości i „wydajny” ster kierunku). Zaletą jest to, że jest pancerny i dużo wytrzyma przy mało udanych lądowaniach, poza tym to górnopłat i dobry dzięki temu do pola i na start grawitacyjny – małe ryzyko podparcia skrzydłem przy rozbiegu … no i naprawdę fajnie lata na słabym żaglu :).