Pan Artur
4 lutego 2015
Pan Artur … wspaniały instruktor i pedagog, dzięki któremu nie zrezygnowałam z latania, kiedy myślałam, że chyba się do tego nie nadaję.
To on wypuścił mnie na samodzielne starty grawitacyjne w Bezmiechowej zaraz po szkoleniu podstawowym, to on naciskał, żebym wylaszowała tam Puchacza – szybowiec, który w Gliwicach jest dostępny tylko na KTP i loty instruktorskie.
Palił jak smok i zawsze musiał mieć rację, ale potrafił doskonale wyczuć kiedy trzeba ucznia-pilota przycisnąć, a kiedy odpuścić. To on zaraził mnie swoją miłością do Muszki 100 i wypuścił mnie samodzielnie na pierwszym jednosterze.
Latanie było jego pasją i całe dnie spędzał na lotniskach, a każdy dzień lotny, nowe uprawnienie pilota czy każdy sukses był również jego radością i dumą.
Odszedł nagle, bez ostrzeżenia, a jutro pożegnamy do w jego rodzinnym mieście we Wrocławiu.
Panie Arturze, dziękuję za wszystko, będze mi Pana brakowało. [*]
To prawda, Pana Artura poznałem w Białymstoku i muszę przyznać że był wspaniałym człowiekiem. Co prawda na lotnisku byłem trzy dni i leciałem z Panem Arturem tylko kilka razy ale instruktorem i pilotem był super!