Wysokość 2000m i noszenia 5m/s – to się nazywa termika :)


29 maja 2012

Dokładnie rok po rozpoczęciu kursu szybowcowego poleciałam na naukę termiki. Warunki były wyśmienite, także mimo zerwania bezpiecznika na wysokości 230m podczas startu za wyciągarką, pan instruktor wykręcił się, aby pokazać mi tajniki lotu termicznego. Było bajecznie – chmury prawie na wyciągnięcie ręki, a pod nami malutkie domki i cieniutkie drogi – nawet rybnickie lotnisko zrobiło się jakieś takie dziwnie małe.

Nasz lot trwał 1:28h, podczas których nauczyłam się wyszukiwać i centrować kominy. Po tym czasie już nam było zimno, tak więc lotem prawie nurkowym weszliśmy w krąg nad znakami na 300m i wylądowaliśmy. Dzień później powtórka z rozrywki – tym razem już w Gliwicach – i lądowanie w silnych noszeniach przed chmurą burzową.

Bajka :)

Podsumowując rok moich szybowcowych zmagań:

  • nalot: dwuster 21:19h, 2:51 samodzielnie – w sumie w 170 lotach
  • wylaszowane szybowce: Bocian i Puchatek
  • pozostałe szybowce, którymi leciałam: Puchacz i Perkoz
  • uprawnienia: start za samolotem, start za wyciągarką, start grawitacyjny
  • najdłuższy lot – 1:28h
  • największa wysokość – 2000m

Nietypowe sytuacje:

  • zahaczenie liny wyciągarki o kółko
  • zerwanie 3 bezpieczników podczas startu za wyciągarką (w tym zgubienie dwóch)
  • niedokładne zablokowanie pedału w Bocianie i jego wyskoczenie podczas startu
  • trudny dolot pod wiatr na lotnisko i groźba lądowania w polu
  • próba podpalenia wyciągarkowego ;)
  • znalezienie w Bocianie turlającego się podczas lotu kawałka narzędzia zostawionego omyłkowo przez mechanika

Nieźle jak na rok :)

 

 

 

 

 

 

 

Zobacz także:


Leave a Reply