Agnieszka, jestem zachwycony!


16 czerwca 2011

No i zapeszyłam….

W środę przybyłam na lotnisko dopiero koło 17.30 z lekkim żalem, że ominęły mnie jakieś loty. Okazało się jednak, że od 3 godzin naprawiają holówkę, a na kwadracie w pełnym słońcu czeka 5 szybowców. Instruktor powitał mnie informacją, że dzisiejsze zadanie to nauka cierpliwości…

Nie zmartwiło mnie to specjalnie, pouczyłam się o Bocianie, którego muszę jeszcze zdać.

Jak już dostaliśmy holówkę, to Szymon poleciał Puchaczem na 800m ćwiczyć przeciągnięcia i korkociągi. Poleciały też dwa inne szybowce.

A potem się okazało…. że trzeba zatankować holówkę. Szukali kluczy, trwało to jakieś 30 minut, także mój lot stanął pod znakiem zapytania, bo robiło się coraz później.

Tak, cierpliwość to cnota.

Jednak udało się, przepchnęliśmy Bociana na start i lecimy.

Jakoś tak miło i przyjemnie się leciało, sama planowałam krąg nad lotniskiem, otwierałam hamulce przed trzecim i czwartym zakrętem, nawet się porozglądałam trochę (wcześniej nie miałam na to czasu ;), a po lądowaniu usłyszałam

„Agnieszka, jestem zachwycony! Ogromny postęp!”

To było jak balsam na moje uszy, w końcu czułam ten szybowiec i dobrze mi się leciało.

Następny lot też należał do udanych, także wróciłam do domu z wielkim bananem na twarzy :)

Wczoraj niestety nie lataliśmy, znowu naprawiali holówkę, co będzie dzisiaj to się okaże.

A potem cały tydzień przerwy :((((( jak ja to wytrzymam???

Zobacz także:


Leave a Reply