Jestem pilotem trzeciej klasy :)


21 sierpnia 2011

Wtorek
Pełna obaw poszłam na lotnisko. Pogoda na loty samodzielne była świetna, ale jakoś tak niepewnie się czułam. Na kwadracie powitał mnie mój instruktor i z uśmiechem mi gratulował.
Potem zabrał mnie na lot sprawdzający. Przy starcie koleś trzymający skrzydło przytrzymał je tak mocno, że szybowiec zaczął się obracać i miałam kłopoty, aby go utrzymać na prostej. Na szczęście instruktor wyjaśnił mi, co się stało. Dalsza część lotu przebiegła bez zakłóceń.

Lecisz sama?” – zapytał.
No lecę” – odpowiedziałam.

W tym dniu zrobiłam dwa loty samodzielne, adrenalina była już ciut mniejsza niż w niedzielę, ale też wysiadłam z szybowca roztrzęsiona, ręce mi się trzęsły i miałam trudności z pisaniem ;)
Lądowania nie były złe, instruktor mówił, że był zadowolony.

Potem kilka osób lądowało kangurem, więc się pocieszyłam, że nie tylko ja miałam z tym problem w pierwszych lotach samodzielnych.

Środa
Na lotnisko przyszłam dość późno, bo dopiero o 17.40, więc prawie od razu polecieliśmy na LSa (osoby kończące kurs mają pierwszeństwo, aby skończyć szkolenie).

Na LS chciał zabrać mnie instruktor, który mnie egzaminował, ale ja wolałam lecieć z moim, lot z tamtym jest zbyt stresujący.

Podczas LSa trochę przekombinowałam z kręgiem, przed trzecim miałam 200m (tak mi się wydawało), więc otworzyłam hamulce, ale potem coś mi się nisko wydawało, więc czwarty zakręt zrobiłam wcześniej, musiałam go rozciągnąć potem byłam za blisko lotniska i wylądowałam daleko.
Podczas analizy lotu wyszło, że nie postukałam w wysokościomierz i faktycznie byłam niżej niż pokazywał.

Potem zrobiłam 4 loty samodzielne, z lotu na lotu coraz lepiej mi szło, lądowałam coraz bliżej kwadratu i coraz dużej leciałam na wytrzymaniu („jak na randce”).

Czwartek
Żar leje się z nieba, ale idę dzielnie na lotnisko. Mam dwa loty do skończenia kursu. Na początek niespodzianka – ochroniarz nie chce mnie wpuścić, bo nie mam identyfikatora (WTF?) – od maja chodzę na lotnisko, a tu taki zonk. Po negocjacjach mnie wpuścił z informacją, że mam sobie załatwić identyfikator u instruktora. Instruktor nic nie wie na ten temat. ;)

Zaczynamy znowu od LSa, jest dość wcześnie i trochę rzuca, także z samodzielnymi czekam 1h aż się uspokoi. O 18 zasiadam w Bocianie i lecę dwa ostatnie loty w kursie. Już się tak nie stresuję, delektuję się widokami, gdyż wiem, że będę miała przynajmniej 2 tygodnie przerwy.

Na szczęście w tym dniu nie było odprawy, więc nie dostałam w tyłek pilotów na lotnisku.
;)

Kurs zakończyłam uprawnieniami na

  • hol za samolotem
  • lot szybowcem Bocian

Od ostatniego lotu minęły dopiero 3 dni, a mnie już ciągnie na lotnisko, aby polatać.
Dobrze, że mój żołądek nie ma nic przeciwko temu ;)

Zobacz także:


Leave a Reply