Mało lotny tydzień
10 czerwca 2011
No to w tym tygodniu sobie nie polatałam :(((
Pogoda zupełnie nie lotna, pada i wieje. Udało mi się zrobić dwa loty we wtorek i nawet instruktor mnie pochwalił, że idzie mi coraz lepiej na holu. Umówiliśmy się też na dłuższy lot na termikę, abym mogła poćwiczyć koordynację w zakrętach.
Latając z instruktorem miałam takie fałszywe poczucie bezpieczeństwa, że skoro mam doświadczonego pilota za plecami, to jestem bezpieczna i nic się nie stanie…
Ale we wtorek rozmawiałam z pilotem holującym, który 8 lat temu, jak się zaczynał szkolić na hol, miał paskudny wypadek – leciał właśnie samolotem z instruktorem. Niesamowicie mnie to poruszyło, znalazłam raport z tego wypadku (nie byłabym sobą, jakbym tego nie zrobiła) – i jak to w lotnictwie bywa – kilka drobnych niedopatrzeń sprawiło, że wydarzenia wymknęły się spod kontroli.
Powodem tego wypadku było
a. wznowienie startu po tym, jak szybowiec najechał na linę i zaplątała się w kółko (nikt tego nie zauważył)
b. niesprawdzenie przez pilota szybowca, czy lina się wyczepiła po zwolnieniu zaczepu i nadanie komunikatu przez radio – wyczepiony
c. niesprawdzenie przez pilota samolotu holującego, czy szybowiec faktycznie się wyczepił i rozpoczęcie odejścia
Samolot rozbił się – nic z niego nie zostało, pilot połamany zapadł w śpiączkę.
Dziś ma się super, lata dalej, podziwiam jego pasję i samozaparcie.
Lotnictwo jest pięknym sportem, ale bardzo wymagającym – pełnej koncentracji podczas lotu, nie ma czasu na bujanie w obłokach ;) Analiza wypadków lotniczych utwierdza mnie w tym, że muszę dać z siebie wszystko, aby stać się bezpiecznie latającym pilotem i uczyć się na błędach innych.